Pierwszy atak na szczeniaka był pod osłoną nocy, ale rano wilk zaatakował jeszcze trzykrotnie, jego ofiarą padły już wtedy dorosłe psy. To pierwszy tego typu przypadek w dolinie Narwi od prawie 60 lat.
Najpierw ofiarą wilka padł trzymiesięczny szczeniak wilczura. Wilk zaatakował w nocy. Porwał z obrożą z łańcucha młodego szczeniaka, ale go nie skonsumował. Następnego dnia, właściwie kilka godzin później, na kolejnej posesji w Krzewie, pod Łomżą, dopadł już dorosłe psy. One miały ewidentne ślady ataku wilka. Jeden z psów, był odciągnięty na bok i był prawie w całości zjedzony... metodycznie, tak jak to robią wilki- przekazał nam Mariusz Sachmaciński, dyrektor Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego Doliny Narwi.
Wilk został zauważony przez właścicielkę posesji. Wychodząc na podwórze, żeby nakarmić swoje psy, kobieta zauważyła, że nie ma ich w swoich budach. Zaczęła je głośno wołać. Wtedy ze stodoły wyłonił się wilk, który w pewnej odległości od niej przebiegł i uciekł do lasu.
Władze Parku skrupulatnie analizują tego wilka, pod kątem jego skłonności. Na razie filozofujemy- przyznaje Sachmaciński. Żeby praktycznie stwierdzić co jest przyczyną jego ataków, musimy się temu dłużej przyjrzeć. Na pewno wiadomo, że to samotny osobnik, nie skupiony w wilczej watasze. Być może młody, jurny i odważny, dlatego tak drastycznie atakuje. A być może stary, powoli stający się niezaradny i korzystający z tzw. "gotowców" czyli łatwych dla niego łupów w postaci zwierząt domowych.
Musimy uważać. To, że wilk zaatakował, wcale nie oznacza, że już nasycił swój głód. Może uderzyć ponownie, dlatego władze Parku apelują, żeby zwierzęta domowe- zwłaszcza w nocy, zawsze pozostawiać bezpiecznym, zagrodzonym miejscu.